Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi maniek85 z miasteczka Domaniewice. Mam przejechane 42759.74 kilometrów w tym 6764.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.85 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie

baton rowerowy bikestats.pl
Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek85.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

Przez Alpy nad Adriatyk

Dystans całkowity:2246.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:106:52
Średnia prędkość:21.02 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:172.77 km i 8h 13m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
193.00 km 0.00 km teren
09:26 h 20.46 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:kross A6

13 dzień wyprawy "Przez Alpy nad Adriatyk"

Sobota, 18 lipca 2009 · dodano: 23.07.2009 | Komentarze 10

Trasa: Jirice n. Miroslavi – Moravsky Krumlov – Kurim – Letovice – Svitavy – Lanskroun – Jablonne n. Orlici – Międzylesie

Wstajemy bardzo wcześnie dostać się na nocleg do Polski. Niestety już pierwsze kilometry wskazują na to, że nie będzie to łatwe – jedziemy cały czas pod silny wiatr. Nasze rowery nawet z górki nie przekraczają prędkości 30 km/h. W Kurim robimy postój na posiłek i ruszamy w dalszą drogę. Chmury nad nami robią się coraz gęstsze. Gdy dojeżdżamy do do Svitav zaczyna padać. Deszcz postanawiamy przeczekać pod barowym namiotem na stacji benzynowej. Niestety końca deszczu nie widać a nasze plany na dzisiejsze wjechanie do Polski stają się coraz bardziej mało prawdopodobne. Na stacji spędzamy prawie 4 godziny. Dopiero po 17 przestaje padać, robimy więc ostatnie zakupy na Czechach i ruszamy w stronę upragnionej ojczyzny. Mamy przed sobą jeszcze 60km jednak za wszelką cenę chcemy dostać się dziś do Polski. Po paru kilometrach pęka mi znów szprycha. Szybko ją wymieniam, jednak po krótkim czasie pęka następna. Niestety nie mam zapasowych, więc rozpinam tylni hamulec i kontynuuję jazdę z bijącym kołem. Około 20km przed granicą zaczyna padać. Jedziemy więc po ciemku i w deszczu (ja na dodatek tylko z przednim hamulcem). Te ostatnie kilometry chyba najbardziej zapamiętam z całej wyprawy. Zmarznięci i przemoczeni około 23 przekraczamy po czym jedziemy na stację kolejową do Międzylesia z nadzieją, że będzie otwarta. Mamy szczęście stacja jest otwarta i zupełnie pusta. Wprowadzamy rowery, przebieramy się w suche ubrania, jemy gorącą kolację i padnięci zasypiamy.





Podsumowanie Wyprawy:

Podsumowanie:
Ilość dni: 13
Suma kilometrów 2246km
Srednio na dzień 173km
Kraje przez które jechaliśmy: Polska, Czechy, Austria Włochy, Słowenia, Węgry

Dane wyjazdu:
177.00 km 0.00 km teren
08:11 h 21.63 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:kross A6

12 dzień wyprawy "Przez Alpy nad Adriatyk"

Piątek, 17 lipca 2009 · dodano: 23.07.2009 | Komentarze 0

Trasa: Morbisch – Rust – Eisenstadt – Wiedeń – Ernstbrunn – Laa – Hrusovany – Jirice n. Miroslavi.

W nocy obok nas buszowały dziki (choć mogły to być inne zwierzęta wydające podobne odgłosy). Marcin spał jak zabity, ja natomiast przez tych nieoczekiwanych gości nie mogłem usnąć. Na początku jedziemy do Rust zobaczyć z bliska jezioro Neusiedler See, a następnie kierujemy się na Wiedeń. Przed Wiedniem gubimy drogę chcąc ominąć miasto obwodnicą. Pan, którego pytamy o drogę mówi, że też jedzie do Wiednia ale samochodem, ale może jechać wolno i wyprowadzić nas na odpowiednią drogę. Tak więc przez około 5km jedziemy eskortowani przez samochód. W Wiedniu jesteśmy akurat na południe dzięki czemu nie musimy jechać w upał. Spotykamy tam Polaka jadącego samotnie do Budapesztu. Z Wiednia wyjeżdżamy w miarę sprawnie dzięki planowi miasta. Wpadamy na pomysł aby dojechać do Polski tak aby zdążyć na pociąg odjeżdżający z Kłodzka w niedziele rano, tak więc staramy się zrobić dziś jak najwięcej kilometrów. Niestety upał jest tak wielki, że jesteśmy zmuszeni zrobić dłuższą przerwę. Granicę austriacko-czeską przekraczamy w Laa około godziny 19. Śpimy na dziko na polu. W nocy zaczyna się błyskać więc rozbijamy namiot.











Dane wyjazdu:
193.00 km 0.00 km teren
08:45 h 22.06 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:kross A6

11 dzień wyprawy "Przez Alpy nad Adriatyk"

Czwartek, 16 lipca 2009 · dodano: 23.07.2009 | Komentarze 0

Trasa: Glatzau – Feldba– Jennersdoft – Kukmirn – Rechnitz – Koszeg – Deutschkreutz – Fertorakos – Morbisch

Początkowe kilometry po Austrii. Następnie przekraczamy granicę i wjeżdżamy na Węgry. Kraj przypomina trochę Polskę – dziurawe drogi i podobny krajobraz. Kilkanaście kilometrów po Węgrzech i znów wracamy do Austrii. Potem znów na Węgry i powrót do Austrii. W sumie 4 razy przekraczamy granicę austriacko-węgierską. Nocujemy na dziko na łące za Morbisch niedaleko jeziora Neusiedler See. To już 5 dzień bez namiotu.
Jesteśmy już trochę znużeni 11 dniami jazdy, chcemy jak najszybciej wrócić do domu, przed nami jednak jeszcze długa droga. Dzień podobnie jak wczorajszy bardzo upalny.




Dane wyjazdu:
184.00 km 0.00 km teren
08:30 h 21.65 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:kross A6

10 dzień wyprawy "Przez Alpy nad Adriatyk"

Środa, 15 lipca 2009 · dodano: 23.07.2009 | Komentarze 2

Trasa: Tuplice – Jezersko – Sitterdorf – Bleburg – Lavamund – Dravograd – Radlje ob. Dravi – Wies – Kaindorf – Glatzau

Pobudka o 5 i od razu na początek około 20km podjazdu do Jezierska (1215m n.p.m) gdzie znajduje się przejście graniczne Slowieńsko-Austriackie. Zjazd dużo lepszymi drogami austriackimi do Lavamund, skąd mamy znów wspiąć się na 1349m n.p.m. Jednak biorąc pod uwagę niemiłosierny upał oraz tabliczkę 15% podjazd na długości 12km obieramy dłuższą lecz bardziej płaską drogę przez przełęcz Radlpass (662m n.p.m.). Cofamy się więc do Słowenii a następnie znów przekraczamy granice słoweńsko-austriacką na wspomnianej przełęczy. Dalsza jazda to już płaskie austriackie drogi. Po godzinie 19 pytamy o najbliższy sklep. Gospodyni odpowiada, że wszystkie są już zamknięte. Zostajemy jednak u niej ugoszczeni pyszną kolacją i miejscem do spania w garażu na łóżkach co jest dla nas luksusem. W nocy przechodzi burza.









Dane wyjazdu:
161.00 km 0.00 km teren
08:09 h 19.75 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:kross A6

9 dzień wyprawy "Przez Alpy nad Adriatyk"

Wtorek, 14 lipca 2009 · dodano: 23.07.2009 | Komentarze 0

Trasa: Triest - Divaca – Senozece – Bukovje – Logatec – Vrhnika – Skofja Loka – Kranj – Tupalice

Budzimy się o 5, szybko zbieramy się z niezbyt komfortowego miejsca noclegu i przekraczamy granicę Włosko-Słoweńską. Słowenia to kraj bardzo różniący się od Włoch. Przeważają małe rolnicze miejscowości mające swój specyficzny klimat. Osobiście jestem zachwycony tym krajem. Jedziemy do Postojnskiek Jamy jednak bilet za 16Euro nas skutecznie odstrasza. Robimy więc parę fotek i kierujemy się do Predjamskiego Grodu. Tu również nie gościmy zbyt długo. Chcąc skrócić drogę wybieram leśną, żwirową drogę. Dziwnie długo nie chcę się skończyć. Jazda z sakwami na cienkich oponach po tego typu drogach to chyba nie najlepszy pomysł. Marcin zaczyna lekko się na mnie wkurzać – to ja wybrałem ten wariant trasy. W końcu wyjeżdżamy na asfalt, i w dodatku mamy długi zjazd. To trochę poprawia Marcinowi humor. Jednak 5 kilometrowy podjazd o nachyleniu około 10% w upał znów sprawia, że znów brakuje nam sił. Te 5 kilometrów można z pewnością porównać z podjazdem na Przełęcz Karkonoską. Oczywiście po każdym podjeździe następuje zjazd, w tym przypadku nie było inaczej. Nocujemy u gospodarza w Tuplicach – to już 3 dzień w którym nie rozbijamy namiotu.






Dane wyjazdu:
177.00 km 0.00 km teren
08:02 h 22.03 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:kross A6

8 dzień wyprawy "Przez Alpy nad Adriatyk"

Poniedziałek, 13 lipca 2009 · dodano: 23.07.2009 | Komentarze 1

Trasa: Jesolo – Eraclea – Latisana – Mariano Lagunare – Grado – Monfalcone – Triest

Dziś w planie kąpiel w Adriatyku i opalanie na plaży. Za pierwszym razem wjeżdżamy jednak do wioski rybackiej w której nie ma żadnej plaży. Po krótkim wylegiwaniu się na słońcu jedziemy do Grado gdzie czeka na nas plaża z prawdziwego zdarzenia. Zostawiamy więc rowery w jednym z domów i robimy 3 godziny przerwy na plażowanie. Trochę rozleniwieni udajemy się w stronę Triestu piękną drogą wzdłuż skalistego wybrzeża. Czas troszkę nas goni, a my na dodatek błądzimy po Trieście próbując znaleźć drogę na Słowenię. Gdy w końcu udaje się nam wyjechać z miasta nie możemy znaleźć miejsca na nocleg – drogę otaczają skaliste zbocza. Około 22 znajdujemy kawałek płaskiego terenu na skarpie 5 m od krajowej drogi. Ze skarpy rozpościera się piękny widok na Triest i Adriatyk. Zasypiamy szybko z lekkim niepokojem że 2m od nas znajduje się pionowe zbocze.











Dane wyjazdu:
174.00 km 0.00 km teren
08:07 h 21.44 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:kross A6

7 dzień wyprawy "Przez Alpy nad Adriatyk"

Niedziela, 12 lipca 2009 · dodano: 23.07.2009 | Komentarze 0

Trasa: Sedico – Pederobba – Montebelluna – Treviso – Wenecja – Jesolo

Wstajemy dopiero o 6.30. Wypijamy włoską kawę i ruszamy w drogę. Początkowo otaczają nas jeszcze szczyty gór, jednak z czasem teren robi się coraz bardziej płaski. Przed Treviso dołączamy do grupki szosowców, którym jedziemy na kole szosowców. Troszkę dziwnie na nas spoglądają. Niestety po 8km skręcają a my jedziemy dalej w stronę Wenecji. Do miasta prowadzi długi pas asfaltowy otoczony z dwóch stron wodą. Poruszanie się z rowerem po samej Wenecji nie należy do przyjemnych. Przejścia nad kanałami to w większości schody, przez które z trudem przenosimy nasze obładowane rowery. Spacerując po wąskich uliczkach spotykamy rowerzystę z Francji, który również jest w trakcie wyprawy. Jego dziennie dystanse zawierają się w granicach 30-40km, więc troszkę dziwi się, że my robimy ponad 150km dziennie. Z Wenecji jedziemy na plażę w Lido di Jesolo. Docieramy tam już pod wieczór więc nie decydujemy się na kąpiel. Moczymy stopy w wodzie i cieszymy wzrok widokiem Adriatyku. Nocujemy na dziko między polami kukurydzy pod gołym niebem.








Dane wyjazdu:
161.00 km 0.00 km teren
07:15 h 22.21 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:kross A6

6 dzień wyprawy "Przez Alpy nad Adriatyk"

Sobota, 11 lipca 2009 · dodano: 23.07.2009 | Komentarze 0

Trasa: Bannberg Thai – Silian – Toblach – Cortina – Paso di Fazarego (2105 m n.p.m.) – Agoro – Sedico

Pierwsze kilometry choć po płaskim bardzo ciężkie. Sprawdzamy nawet czy klocki nie obcierają o obręcze. Nie jest to jednak wina klocków, zaś ciężkich nóg jakie mamy po wczorajszym wyczerpującym dniu. Wiatr podobnie jak w czasie pierwszych dwóch dni wieje w twarz, co sprawia, że jazda jest jeszcze cięższa. Kolejne pasma Dolomitów przez jakie przemierzamy zachwycają nas swoim pięknem. Choć są niższe niż Alpy to jednak na mnie robią większe wrażenie, może to zasługa pięknej pogody. Około południa przekraczamy granicę Austriacko-Włoską. W Cortinie rozpoczynamy 15,5km podjazd pod przełęcz Fazerego. Na szczęście podjazd nie jest bardzo wyczerpujący a pogoda na przełęczy w niczym nie przypomina wczorajszego Hochtoru. Na przełęczy nasze liczniki wskazują 93km. Pozostałe 70km to nieustanny zjazd serpentynami z pięknymi widokami i długimi oświetlonymi tunelami. Nocujemy w namiocie w ogrodzie u Włochów, z którymi z trudnością się dogadujemy.








Dane wyjazdu:
117.00 km 0.00 km teren
07:19 h 15.99 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:kross A6

5 dzień wyprawy "Przez Alpy nad Adriatyk"

Piątek, 10 lipca 2009 · dodano: 23.07.2009 | Komentarze 0

Trasa: Lend – Taxenbach – Buck – Hochtor (2504m n.p.m) – Lienz – Bannberg Thai

Dziś kulminacyjny dzień wyprawy - atakujemy przełęcz Hochtor (2504m n.p.m.) Całą noc pada deszcz. Niestety rankiem pogoda się nie zmienia. Pierwsze 25km pokonujemy w deszczu. Potem pogoda troszkę się poprawia jednak zaczyna podjazd pod Hochtor. To moja pierwsza jazda z sakwami. Nie sądziłem, że pokonywanie podjazdów z nimi będzie aż tak trudne. W czasie monotonnej jazdy pod górę z prędkościami 5-10km/h pęka kolejna szprycha w moim tylnim kole. Powyżej wysokości 2000m n.p.m. widoczność znacznie się pogarsza. Zaczyna padać deszcz, który wraz ze wzrostem wysokości zamienia się w śnieg. Choć to dziwne mamy lekkie problemy ze znalezieniem Hochtoru. Po dotarciu na przełęcz zdejmujemy przemoczone obuwie, zakładamy na siebie wszystko co mamy i gotujemy posiłek siedząc na palecie PKP rodem z Polski. Zjazd alpejskimi serpentynami wynagradza trud podjazdu i pozwala zapomnieć o przemoczonych butach i marznących stopach. Po 5 minutach zjazdu widoczność i pogoda poprawiają się (a my głupi siedzieliśmy na szczycie i marzneliśmy). Zjeżdżamy przez Lienz do miasteczka Bannberg Thai gdzie rozbijamy namiot na łące z pięknym widokiem na Dolomity, przez które będziemy przejeżdżać następnego dnia. Życzliwi Austriacy udostępniaja nam prysznic i drewno na ognisko, przy którym suszymy buty.







Dane wyjazdu:
185.00 km 0.00 km teren
08:41 h 21.31 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:kross A6

4 dzień wyprawy "Przez Alpy nad Adriatyk"

Czwartek, 9 lipca 2009 · dodano: 23.07.2009 | Komentarze 0

Trasa: Wels – Lambach- Vocklabruck – St. Gilgen – Hof – Hallein – Bischofschofen – Lend

To co wczoraj mogliśmy zobaczyć tylko z daleka dziś możemy podziwiać prawie na wyciągnięcie ręki. Najpiękniejszy widokowo odcinek to droga wzdłuż brzegu jeziora Attersee. Po prawo szpiczaste szczyty Alp a po lewo przezroczysto-niebieska woda. Wieczorem pogoda psuje się na dobre. Około 18.30 z powodu deszczu zmuszeni jesteśmy do wcześniejszego szukania noclegu. Znajdujemy go w opuszczonej szopie u bardzo życzliwych Austriaków. Znów nie musimy rozkładać namiotu na deszczu:)